O co chodzi? Będziemy szczerzy - nie mamy pojęcia. Rozchodzi się o robota. Najbrzydszego, jakiego kiedykolwiek widzieliśmy, prymitywnego, ale robota. Zakładamy go na plecy, wkładamy do jego wnętrza pomidorki i ruszamy w drogę.
Amerykański lekkoatleta chce bojkotu "50 twarzy Greya"
I teraz najważniejsze. Jeśli podczas biegu zgłodniejemy, możemy naszego ulubieńca "posmyrać" po stopie. On zareaguje natychmiast i dostarczy do naszych ust soczyste warzywo. Co w tym rewolucyjnego?
Ha! O odpowiedź na to pytanie zadbali już producenci. W reklamie przedstawili nam cały proces tradycyjnego kosumowania pomidorów. Trzeba sięgnąć do kieszeni spodni, otworzyć pudełko, wyjąć posiłek i wsadzić go do ust. W biegu tak skomplikowanej operacji przeprowadzić się nie da. Trzeba stanąć. A każdy biegacz wie, że postój w połowie maratonu daje efekt podobny, do nałożenia przez pływaka betonowych bucików.
Idziemy pozbierać mózg. I poszukać pomidora.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail