Vancouver 2010: Najświeższe wieści z wioski olompijskiej!

2010-02-08 15:07

Do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Vancouver pozostały jeszcze cztery dni. Wielkie odliczanie trwa, podobnie jak zmagania organizatorów z pogodą, która ni jak nie przypomina zimy. A co teraz dzieje się w wiosce olimpijskiej? Sprawdź – przeczytaj najnowsze doniesienia z Vancouver.

Pierwszy dopingowy skandal

Igrzyska jeszcze się nie zaczęły, ale kontrole WADA trwają. I właśnie jednak z takich lotnych kontroli wykryła stosowanie dopingu  w Rosji. Szef MKOl. Jacques Rogge (67 l.) od którego pochodzi ta informacja był powściągliwy  w zdradzaniu szczegółów. Wiadomo jednak, że winnych zatrzymała policja.

Przeczytaj koniecznie: Wielkie reprezentacje

Walka o kangura

Ekipa  Australii po przyjeździe do olimpijskiej wioski wywiesiła za balkonami duży transparent w wizerunkiem boksującego kangura.  Kangur to maskotka Australijczyków, jego wizerunek niczego nie reklamuje i nikomu nie przeszkadza...poza paru nudziarzami z MKOl., którzy nakazali płachtę zdjąć. W tej chwili trwa z nimi walka by decyzję cofnęli.

Rowerami na igrzyska

Władze miejskie  Vancouver zaapelowały do miejscowych by zostawili swoje samochody w garażach i poruszali się po mieście  na rowerach. Uniknie się w ten sposób tłoku, a służby alarmowe w rodzaju pogotowia czy Straży pożarnej będą miały ułatwiony dojazd w razie potrzeby. Kto zaparkuje auto w miejscu niedozwolonym, może się liczyć z mandatem w wysokości 100 dolarów. Na rowerach  wszędzie dotrzeć łatwiej i przyjemniej.

Przeczytaj koniecznie: Igrzyska elektroniki

Ten apel mówi – niestety – o pogodzie, jaka panuje w mieście igrzysk. Cieplutko, słoneczko przygrzewa – psiakrew - jak podczas igrzysk letnich...

Sikora przeziębiony

Tomasz Sikora  lekko się przeziębił  i po konsultacji z trenerem Bondarukiem postanowili zrezygnować  z treningu.  To nie jest jakaś poważna choroba, ale teraz lepiej od razu przegonić każdy katar, który mógłby potem przeszkodzić.  Sikora startuje  17 lutego w sprincie na 10 km.

Za ostre łyżwy

Pech prześladuje  naszych panczenistów. Najpierw Katarzyna Woźniak rozcięła sobie nogę w okolicach ścięgna Achillesa  i trzeba jej było założyć trzy szwy . Teraz o ostrości łyżew jak brzytwy przekonał się Maciej Biega. Upadł tak  nieszczęśliwie, że  łyżwa rozcięła mu  pośladek. Potrzebne było aż dziewięć szwów chirurgicznych. I siedzieć nie można.

Patrz też: Wszystko o Vancouver 2010

Bardzo  sympatyczna prognoza

Amerykański magazyn  „Sporting News”  wyliczył, że Polacy podczas igrzysk zimowych w Vancouver zdobędą  pięć medali. Justyna Kowalczyk  wygra biegi na 10 km dow. i na 15 km  techniką łączoną, a w sprincie będzie druga za Petra Majdic.  Czwarty medal dorzuci na skoczki K-90  Adam Małysz, a piąty na 15 km Tomasz Sikora.

Kolegom ze „Sporting News” życzymy żeby okazali się nie tylko fachowcami, ale prorokami.

Dmuchać dla Adama?

Adam Małysz zaapelował do kibiców w Polsce by podczas jego skoków  mocno dmuchali na ekrany telewizorów. To ma mu zapewnić dodatkową nośność.  A mówiąc serio  chodzi o psychiczne wsparcie. Wystarczy, że Adam wyobrazi sobie tę wichurę jaką są w stanie wydmuchać z siebie jego zwolennicy by leciał, leciał i leciał.

Mateusz ma coś do udowodnienia

Dołączony w ostatniej chwili , jako 47. , do reprezentacji olimpijskiej snowboardzista Mateusz Ligocki (28 l.)  jest przed startem w Vancouver podwójnie zmobilizowany.

Mateusza nie chciał zabrać na igrzyska prezes  Marek Król, ale uległ, gdy do ekipy zaliczył go  szef PKOl. Piotr Nurowski. Teraz  Mateusz twierdzi, że „ostatni będą pierwszymi”. Choć fachowcy twierdzą, że z klanu Ligockich więcej od niego szans  na zboczu Cypress Mountain ma siostra Paulina.

Czy Justyna ma biec w sztafecie?

Koleżanki  Justyny Kowalczyk, a zwłaszcza ich trenerzy, podnoszą alarm, że  nasza najlepsza biegaczka nie wystartuje w sztafecie.  Bez niej  Sylwia Jaśkowiec, Kornelia Marek i Paulina Maciuszek  nie mają żadnych szans. Z nią....hm, też niewielkie, ale wtedy można liczyć, że nie przywloką się w ogonie. Rzecz w tym, że  bieg sztafetowy odbywa się przed indywidualna próbą na 30 km. Więc  po cichu rozważany jest wariant by  sztafetę  - szóstą podczas MŚ w Libercu -  wsparła któraś z biatlonistek, a Justyna zachowała pełnię sił przed  żeńskim maratonem.

Prezes Apoloniusz Tajner powtarza oficjalną wersję, że Justyna koleżankom z pewnością pomoże. Trzeba się jednak zastanowić czy  warto.


Fan klub pojedzie

Wyjazd na igrzyska, to duży wydatek, ale  fan-klub Justyny Kowalczyk z Kasiny Wielkiej stanął na głowie, zapożyczył się i  10 osób poleci do Kanady  by biegacz mogła usłyszeć: - Dawaj, Justysia, dawaj ! Te dziesiątkę  wesprze silna grupa kibiców polonijnych z Kanady i USA, którzy obiecali krzyczeć tak jak Amerykanie podczas Super Bowl. Albo głośniej...

Lepiej  nie ryzykować

Adamowi Małyszowi zaproponowano by został chorążym  reprezentacji Polski podczas uroczystości otwarcia igrzysk. A on grzecznie odmówił. Pierwszy powód, to plany treningowe. Skoczek musiałby specjalnie złamać ich  ułożony harmonogram żeby nieść flagę. A drugi powód, to...pewnego rodzaju przesąd zwany „przekleństwem chorążego”. Otóż zawodnicy, których spotkał ten zaszczyt nie zdobywają medali. Od reguły tej było jedno odstępstwo, gdy w Barcelonie  1992  złoty medal zdobył judoka Waldemar Legień. Ale lepiej nie ryzykować i na wszelki wypadek odpukać. 

Kłopoty ze zniczem

Od czasu, gdy ogień olimpijski przekroczył granice Kanady do jego niesienie ustawiło się 12 000 obywateli kraju. Znicz niesiony jest z Nowej Funlandii do Nunavut na North Shore przez biegaczy, łyżwiarzy, kajakarzy, jedzie samochodem, skuterem śnieżnym, motocyklem i po drodze zdarzają mu się małe przygody. Jak zasłabnięcie biegaczki, która tak się przejęła misją, że zemdlała. Jak wypadek motocyklisty, który o mało nie wjechał do rowu i wreszcie awaria skutera śnieżnego, którego silnik zgasł i nie chciał zapalić. Lokalna prasa kanadyjska szczegółowo opisuje te perypetie. Ale znicz porusza się stale do celu. Rezerwowy znicz jedzie za tym niesionym w dobrze zabezpieczonym samochodzie.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze